Żywokost - roślina o bardzo wszechstronnym zastosowaniu,nie tylko w medycynie,ale i kosmetyce.
Wszystko za sprawą substancji czynnych,które są wręcz idealne dla naszej skóry - antybakteryjne,nawilżające i rozmiękczające saponiny,powlekające śluzy,zmniejszające opuchliznę,hamujące swędzenie oraz przeciwzapalne garbniki,alantoinę,żywice,kwasy,
gumy.
gumy.
Surowcem jest korzeń i kwitnące ziele.Korzeń zbieramy jesienią (październik,listopad)
oraz wiosną zanim przyroda zbudzi się z zimowego snu.
oraz wiosną zanim przyroda zbudzi się z zimowego snu.
Co robię z korzenia żywokostu? Nalewkę,wyciąg glicerynowy,ocet,odwar.Dlaczego tak?
Ponieważ każda substancja czynna rozpuszcza się w innym medium,a skoro chcę wykorzystać roślinę na maxa to potrzebuję wyekstrahować jak najwięcej tych dobroczynnych składników.Później wykorzystam je do maści,kremów,mydeł.
Dziś przedstawię Wam moją wersję maści,którą zawsze mam pod ręką.Jest ona bardzo pomocna przy leczeniu wszelkich problemów kostno-stawowych.Pomaga przy bólach mięśni,kręgosłupa,zwichnięciach,pęknięciach i złamaniach kości niewymagających gipsu,zapaleniach stawów jak również w okresie rekonwalescencji po złamaniach.
Wykonanie tej maści jest rozciągnięte w czasie chyba,że ktoś ma odpowiednio wcześniej przygotowane ingrediencje.Ja już wiosną nastawiłam wyciąg glicerynowy ze świeżego korzenia,później dorabiałam wersję z kwitnącym zielem.Taki gliceryd nabiera u mnie mocy przez miesiąc.Gorzej jest z nalewką.Ta,aby była treściwa,potrzebuje dużo więcej czasu.
Zazwyczaj jest to okres ok.3-4 miesięcy.
Dobra nalewka musi zrobić się "glutowata" tzn,że śluzy dobrze przeniknęły do alkoholu.
Zarówno gliceryd jak i nalewkę dodaję w odpowiednich proporcjach do smalcu,
w którym przez kilka dni podgrzewałam świeży,drobno poszatkowany korzeń.
Ponieważ substancje czynne z żywokostu słabo przechodzą do tłuszczy,a przecież chcemy mieć super skuteczną i działającą maść,dodatek tych dwóch wyciągów jest niezbędny.Zwiększamy w ten sposób procentowy udział substancji czynnych w maści.
Maść robiłam na smalcu gęsim,który sam w sobie jest rozgrzewający i przyczynia się do lepszego przenikania w głąb skóry cennych związków.
Dodałam też lanoliny,która doskonale połączy obie fazy czyli tłuszczową i wodną.
Kolor maści jest jasno brązowy.To za sprawą glicerydu i nalewki.
Maść stosuje się 3-4 razy dziennie przez miesiąc,następnie należy zrobić miesiąc przerwy.
Przeciwwskazaniem do stosowania maści są choroby wątroby i nadwrażliwość na składniki.
Kobiety w ciąży przed użyciem muszą zasięgnąć opinii lekarza.To samo dotyczy dzieci.
P.S.
Skład jednej z aptecznych maści:
woda,glikol propylenowy,gliceryna,polisorbat 20,distearynian poliglicerylo-3-metyloglukozy, oktyloestearynian,parafina płynna, dimetikon, karbomer, alkohol stearylowy, trietanoloamina, symphytum Officinale Extract, ekstrakt z kwiatów arniki Motana, DMDM hydantoina, alantoina, d pantenol.
Ekstrakt z żywokostu na 13-tym miejscu! Chcecie używać tej chemii? Bo ja nie.
Wykonanie tej maści jest rozciągnięte w czasie chyba,że ktoś ma odpowiednio wcześniej przygotowane ingrediencje.Ja już wiosną nastawiłam wyciąg glicerynowy ze świeżego korzenia,później dorabiałam wersję z kwitnącym zielem.Taki gliceryd nabiera u mnie mocy przez miesiąc.Gorzej jest z nalewką.Ta,aby była treściwa,potrzebuje dużo więcej czasu.
Zazwyczaj jest to okres ok.3-4 miesięcy.
Dobra nalewka musi zrobić się "glutowata" tzn,że śluzy dobrze przeniknęły do alkoholu.
Zarówno gliceryd jak i nalewkę dodaję w odpowiednich proporcjach do smalcu,
w którym przez kilka dni podgrzewałam świeży,drobno poszatkowany korzeń.
Ponieważ substancje czynne z żywokostu słabo przechodzą do tłuszczy,a przecież chcemy mieć super skuteczną i działającą maść,dodatek tych dwóch wyciągów jest niezbędny.Zwiększamy w ten sposób procentowy udział substancji czynnych w maści.
Maść robiłam na smalcu gęsim,który sam w sobie jest rozgrzewający i przyczynia się do lepszego przenikania w głąb skóry cennych związków.
Dodałam też lanoliny,która doskonale połączy obie fazy czyli tłuszczową i wodną.
Kolor maści jest jasno brązowy.To za sprawą glicerydu i nalewki.
Maść stosuje się 3-4 razy dziennie przez miesiąc,następnie należy zrobić miesiąc przerwy.
Przeciwwskazaniem do stosowania maści są choroby wątroby i nadwrażliwość na składniki.
Kobiety w ciąży przed użyciem muszą zasięgnąć opinii lekarza.To samo dotyczy dzieci.
P.S.
Skład jednej z aptecznych maści:
woda,glikol propylenowy,gliceryna,polisorbat 20,distearynian poliglicerylo-3-metyloglukozy, oktyloestearynian,parafina płynna, dimetikon, karbomer, alkohol stearylowy, trietanoloamina, symphytum Officinale Extract, ekstrakt z kwiatów arniki Motana, DMDM hydantoina, alantoina, d pantenol.
Ekstrakt z żywokostu na 13-tym miejscu! Chcecie używać tej chemii? Bo ja nie.
Witam, Zrobiłam gliceryd z SOKU z ziela kwitnącego, całej części naziemnej oraz olej z korzenia wg Różańskiego. Gliceryd jest jedną ,wielka galaretą, sok wyciskałam wyciskarka wolnoobrotową. Gliceryna również miała pewien problem z połączeniem się z sokiem, w końcu wymieszałam blenderem z trzepaczką. Podobno jeszcze gorzej jest kiedy zalewamy gliceryną korzeń, odciśnięcie jest prawdziwą misja specjalną, żadne sitko nie daje rady. Ludzie stosują pieluchy tetrowe jako najbardziej pancerne narzędzie do wyciskania. Tak właściwie mając zakonserwowane substancje w oleju, glicerynie czy jako nalewkę celem jest stworzenie bardziej stałej konsystencji wygodniejszej w użyciu. Różański podaje jako bazę Alantan bądź Linomag jednak bardzo niewielką ilość oleju i glicerydu z żywokostu jako dadatku (po jednej łyżeczce na 60 gram bazy). Jakie są Twoje proporcje, czy widzisz jakiś inny sposób, aby przy maksymalnym użyciu składników zrobić maść? Pisałaś o glicerydzie z kwitnącej rośliny. Jakie są Twoje doświadczenia, czy jest dużo słabsza od korzenia?
OdpowiedzUsuńWitam.Nie zalewam ziela czy korzenia żywokostu czystą glicery.Najpierw spryskuję obficie wódką 70%,a po ok.godzinie zalewam gliceryną wymieszaną z wodą w proporcji 60%-40%.Prawidłowo zrobiony gliceryt jest bardzo gęsty dzięki zawartym w roślinie substancjom śluzowym.Ciesz się,że taki właśnie Ci wyszedł,bo masz w nim zawarte bardzo dużo dobroci.Proporcje zależą od całego przepisu,od tego co tam dałaś itd.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o różnicę pomiędzy glicerydem na kwitnącym zielu,a na korzeniu to oczywiście korzeń jest mocniejszy.
OdpowiedzUsuń