16 kwietnia 2019

Mydło z łojem kozim

O łoju kozim próżno szukać informacji,a to co uda się znaleźć jest tak okrojone,że nie wiele można się z tego dowiedzieć.To co udało mi się znaleźć prezentuje się tak:
"Kozi łój jest zdrowy i zbawienny oraz pasuje do bardzo wielu lekarstw" - Św.Hildegarda z Bingen.
Wspomnę,że Św.Hildegarda używała łój kozi do swojej maści fiołkowej ;)
TUTAJ trochę informacji o użytkowaniu leczniczym owego łoju i w zasadzie na tym się kończy.
Warto dodać,że tłuszcze zwierzęce mają bardzo wysoką biozgodność z ludzkim sebum i 
często wykorzystywane są do produkcji różnych maści.
Pokusiłam się o sprawdzenie jak ten tłuszcz ma się do innych najpopularniejszych tłuszczy zwierzęcych wykorzystywanych w mydlarstwie pod względem twardości,właściwości 
myjących,pielęgnacyjnych i piany.
Łój kozi T-69,M-16,P-31,Pi-16
Łój wołowy T-50,M-8,P-40,Pi-8
Smalec gęsi T-27,M-0,P-64,Pi-0
Smalec wieprzowy T-42,M-1,P-52,Pi-1
gdzie T oznacza twardość,M - właściwości myjące,P - właściwości pielęgnacyjne,Pi -pianę.
Jak widać nie jest źle choć pielęgnacja mogłaby być większa,ale i tak mieści się we widełkach kalkulatora mydlanego,a jak doda się inne wysoko pielęgnujące tłuszcze to będzie super.


Robiłam już mydło na smalcu wieprzowym i łoju wołowym więc postanowiłam tym razem zrobić eksperyment z łojem kozim.
Miałam ogromne obawy,bo zarówno mydło na smalcu wieprzowym jak i łoju wysuszały moją skórę.
Poza tym czułam ten specyficzny zapach pomimo olejku eterycznego.Nie robię już takich mydeł.
Nie lubię i już.
Natomiast to mydło wyszło bajeczne.Twarde,kremowe,z treściwą,gęstą pianą.
Nie wysusza i pozostawia na skórze przyjemną warstwę okluzyjną.Skóra jest gładka i nawilżona.
No i nie "śmierdzi" kozą choć zapach ze słoiczka był w pierwszej chwili niezbyt zachęcający.
Z łojem robiłam też maść i w niej również nie wyczuwa się tego zapachu KLIK
Wracając do mydła...
Lubię proste kostki napakowane stężonymi maceratami ziołowymi.Dużo i pod każdą postacią.
Do "koziego" mydła dodałam zarówno maceraty na tłuszczach jak i mocny wywar z 
wrotycza,piołunu,żywokostu,lukrecji i psianki.
Łój kozi jak i wybrane zioła wspaniale działają na problematyczną skórę np.z łuszczycą,
AZS,egzemą,trądzikiem.

To poczarujemy trochę ;)
2 łyżki żywokostu i 2 łyżki lukrecji zalewamy 500g zimnej wody i na wolnym ogniu,
pod przykryciem doprowadzamy do wrzenia.Gotujemy 10min.po czym wyłączamy gaz i 
dodajemy 1 łyżkę psianki,1 łyżkę wrotyczu i 1 łyżkę piołunu.
Zostawiamy pod przykryciem na kilka godzin.
Przestygnięty wywar rozlewamy do foremek na lód i zamrażamy.Możemy również od razu 
odważyć potrzebną porcję i zamrozić w naczyniu,w którym będziemy robić ług.

Przygotowujemy tłuszcze.
Oliwa pomace (macerat z wrotycza i piołunu) - 440g
Olej palmowy - 250g
Olej kokosowy ( macerat z wrotycza i piołunu) - 200g
Olej winogronowy (macerat z wrotycza i piołunu) - 150g
Łój kozi - 100g
Olej rycynowy - 65g
NaOH - 158g 
Woda (czyli nasz wywar) - 301g 

Tłuszcze stałe topimy,a następnie dolewamy do płynnych.
Robimy ług.Do naczynia odmierzamy połowę kostek zamrożonego wywaru i wysypujemy
na nie NaOH.
Delikatnie mieszamy po czym dodajemy stopniowo kolejne kostki.Uważajcie żeby się nie
pochlapać ługiem!
Sprawdzamy temperaturę ługu i tłuszczy i kiedy są takie same bądź zbliżone mieszamy.
Nie ma potrzeby blendowania do gęstego budyniu.Wystarczy dobrze przemieszać łopatką i 
kilka krótkich bzyknięć blenderem.Jeśli macie ochotę możecie dodać olejki eteryczne.
Ja dodałam lawendę,kajeput i paczuli,które świetnie działają na skórę.

5 komentarzy:

  1. Piękna sprawa. Właśnie szukam jakiegokolwiek info o mydle kozim a tu taki wpis ;)
    Przydatne info, dziękuję bardzo. Przekonałaś mnie że warto spróbować.
    Bardzo podoba mi się odbity stempelek na mydełkach. Czy mogłabyś mi zdradzić jak takie cudo odbić na mydełku? Czy po krojeniu zaraz jak mydło jest jeszcze miękkie czy jakaś inna czarna magia.
    Będę bardzo wdzięczny, bo akurat stempelek prawie mam, ale pomysłu jak go użyć to już wcale.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się,że wpis okazał się przydatny :) Co do stemplowania to zależy od receptury.Jedne mydła kroisz po kilku godzinach,a inne po kilkunastu.To kroiłam po 10h i zaraz stemplowałam.Gdybym zdecydowała się odczekać na krojenie 24h to podejrzewam,że ze stemplowania byłyby nici ;) Trzeba wyczuć odpowiedni moment.Jak mydło jest twarde to trudno odbić stempel,czasem wręcz niemożliwe.Jak jest bardzo miękkie to znowu stempelek wyrywa masę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odpowiedź. Jeszcze nie jestem wprawiony by wyczuć kiedy mydło jest miękkie, ale nie za miękkie. Szukałem mydła na bazie łoju koziego, właśnie inspirowany Św Hildegardą. W tym czasie szukałem stempelków jako idei znaczków na mydłach, a u Ciebie na stronie znalazłem i jeden i drugi temat :)
      Jeszcze tylko zapytam. Masz jakieś źródło łoju koziego. W Polsce jest to tak niszowy produkt że nikt go nie sprzedaje :(

      Usuń
  3. To prawda.Łój kozi jest praktycznie nie do zdobycia,mi trafił się przypadkiem ;) Moim zdaniem jest on zdecydowanie lepszy niż gęsi.Co do wyczucia mydła...Wyjmij kostkę masła z lodówki i zostaw ją na wierzchu na ok.30 min.(zależy jak ciepło masz w domu) i co jakiś czas uciskaj palcem.Kostka musi stawiać opór,a ślad palca ma być odbity ale nie może się zapaść w masło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sprzedam łój kozi. Tel. 790 523 201 Piotr.

    OdpowiedzUsuń

Drukuj